W lutym zeszłego roku dostałam kamień o wymiarach ok 50x70 cm w końcu trochę większy :) Jego zaletą jest to, że jestem w stanie sama go przenosić, popychać, umieszczać na prasie, czy w szlifierni, nie jestem skazana na proszenie kolegów o pomoc w jego transporcie. Również dzięki temu, że w pracowni od zeszłego roku mamy super wózek transportowy :D
Ten wpis poświęcam właśnie temu kamykowi z którym od początku miałam ciężką pracę, ale myślę, że dzięki temu nadal mi służy :)
kamyk który został mi przydzielony :) jeszcze z zarysami czyjejś pracy |
i zadra którą miał. mój prowadzący uprzedził, że czeka mnie dużo szlifowania, ale podobno warto |
czas na szlifowanie kamienia, na mokro karborundem |
po pewnym czasie szlifowania zauważyłam, że odchodzi warstwa kamienia |
zaczęłam ją zbijać szpachelką oj był łomot jak w kamieniołomie :] |
przy tym stopniowo odkrywałam jakiś napis |
ślady starej zaprawy która sklejała dwa kamienie, warstwa którą zbijałam była pozostałością innego kamienia |
coraz bliżej końca mordęgi ze szlifowaniem (jeszcze dużo walki z resztkami, ciężkimi do zbicia, przy krawędziach) |
kamień gotowy do dalszej pracy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz